„Nie wiem co robić w życiu” – złap sroki za ogon
Coraz częściej pytacie mnie „jak szukać swojej drogi, kiedy ja totalnie nie wiem co robić w życiu?”. Nie ma jednej skutecznej metody. Każda może okazać się zarówno trafiona, jak i chybiona. Jest jednak jedna, która nawet jeśli nie da upragnionego efektu, to otworzy nowe horyzonty. Dzięki niej prawdopodobnie odnajdziesz więcej, niż szukałeś.
Jedno zdanie:
Złap możliwie dużo srok za ogon.
Proste, prawda?
Czym w ogóle jest „własna droga”
Zastanawiałeś się kiedyś czego właściwie szukasz? Czym jest życiowa droga? To jakieś przeznaczenie, los zapisany w jakiejś księdze, a może coś co po prostu daje szczęście?
I druga sprawa. Kluczowa. Po co chcesz gdzieś iść, skoro nie wiesz gdzie chcesz dojść?
Chodzi o to, że dopóki sam nie poznasz siebie, swoich priorytetów i nie zdecydujesz czego chcesz od życia, to twoje poszukiwania będą szukaniem igły w stogu siana. Potraktuj to jak wycieczkę. Gdy wyruszasz, wpisujesz w GPS miejsce docelowe, klikasz enter i otrzymujesz alternatywne trasy. Możesz oczywiście je dodatkowo modyfikować, ale droga pojawia się dopiero po zaakceptowaniu celu.
Zacznij od celu
Zaczynasz od problemu: „nie wiem co robić w życiu”, a powinieneś zacząć od wyznaczenia sobie prostego celu, który uczyniłby cię szczęśliwym człowiekiem. Mój cel to zapewnienie rodzinie wszystkiego, czego potrzebuje i pomoc młodym, ambitnym ludziom z potencjałem w realizacji ich marzeń. Ja wszystkiego uczyłem się na własnych błędach, dlatego zawsze chciałem oszczędzić innym tych wszystkich trudów i upadków. Teraz wiem jak to robić. To mój cel, ten kierunek obrałem i kurczowo się go trzymam.
Twój cel powinien być równie prosty. Zajrzyj wgłąb siebie. Możesz chcieć zmniejszyć cierpienia zwierząt, zmniejszyć głód na świecie, pomagać ludziom w potrzebie, ratować ich, pomagać firmom automatyzować procesy, uczyć, tworzyć, kreować, …
Zajrzyj wgłąb siebie
Cel musi być prosty, ale jednocześnie ambitny i najlepiej górnolotny. To dla spraw wyższego rzędu wyznaczamy swoją ścieżkę. Jeśli ktoś mówi, żebyś wybrał pracę, w której będziesz dobrze zarabiał – od razu podziękuj. Pieniądze jako cel to słaba motywacja. Pieniądze, szczęście, zdrowie, przyjaźnie, rodzina – to narzędzia, które cię prowadzą. Są zbyt ulotne, by być celem samym w sobie. Tracąc pieniądze stracisz cel i sens życia. Chyba tego nie chcesz?
Jeśli potrzebujesz pomocy w poznaniu własnych wartości, słabych stron, mocnych stron, to istnieją odpowiednie narzędzia, które w tym pomagają. Napisałem o tym artykuł, przeczytaj: Odkryj swoje słabe i mocne strony. Testy osobowości
Ile tych srok mam złapać?
Jeśli dotarłeś do tego momentu, to chyba jesteś dostatecznie zdeterminowany, by odnaleźć drogę. Dobrze, to świetny początek. Mogę Ci w takim razie zdradzić o co w ogóle chodzi w tym enigmatycznym powiedzonku.
„Łapać/trzymać wiele srok za ogon” – czyli podejmować się wielu działań, osiągać wiele celów jednocześnie.
Chodzi o podejmowanie się maksymalnie dużej ilości aktywności, zbieranie możliwe dużej ilości doświadczeń i znajomości. Tak, to skuteczna droga, jedyna skuteczna. Więc na pytanie: „ile srok?” Odpowiem: „możliwie dużo”. Jest jednak kilka warunków.
We wszystkich poradnikach natkniesz się na stwierdzenie, by skupić się na jednej rzeczy i robić nią dobrze. To doskonała rada – kiedy już wiesz CO tak na prawdę chcesz robić. Ja te etapy rozróżniam wprowadzając dwa pojęcia:
okres wzrostu i okres rozkwitu
Okres wzrostu to nic innego, jak okres edukacji lub życiowego zwrotu. Kiedy jesteś nastolatkiem, studentem, to ilość zobowiązań jest minimalna. To twój okres wzrostu, kiedy możesz próbować dosłownie wszystkiego, bez większych konsekwencji. Kto zabroni ci uczyć się gry na gitarze? Kupisz używaną gitarę, pograsz miesiąc do poradników na YouTube, a jak Ci się nie spodoba, to sprzedaż. Z zyskiem. Proste.
Nie musisz być młody, bo okres zwrotu może nastąpić w każdym momencie życia. Z tą różnicą, że w pierwszej kolejności musisz zaspokoić pewne potrzeby, np. Stworzyć poduszkę finansową, zanim zaczniesz swój okres wzrostu.
Zasada jest jedna – okres wzrostu musi być maksymalnie intensywny. Na wszystko mówisz „tak”, a jeśli się nie spodoba? Gratuluję – wiesz już czego NIE CHCESZ robić w życiu. Ta zasada to według mnie główny problem studiów – rozdrobnienie i brak intensywności powoduje, że studenci po 5 latach nadal nie wiedzą, czy chcą się tym zajmować, czy niekoniecznie. Serio! Sam nie rozumiem jak to działa, że wykształcony inżynier magister mówi „nie wiem co robić w życiu”. Wiem tylko, że to niekoniecznie jego wina, a tego, że nikt nas nie uczy jak szukać.
Okres rozkwitu to czas, w którym mówisz sobie „basta” koniec edukacji, testów, skakania od biznesu do biznesu, żonglowania hobby i nałogowego zdobywania kontaktów. To jest moment by zweryfikować doświadczenia, wybrać jedną drogę i ją podążać. Na tym etapie nauka ogranicza się do poradników w wąskiej dziedzinie. Wykluczamy całą zbędną wiedzę. Dbamy mocniej o relacje, które pomogą w rozwoju. Chodzi o to, by szybko osiągnąć poziom eksperta i móc realizować życiowy cel, zamiast skupiać się na samej drodze. W tym roślinnym żargonie nazwałbym to okresem wegetacji.
Zabawne jest to, że etapem rozkwitu powinny być studia. Niestety nie kwalifikują się do żadnego z powyższych, bo o prawdziwy rozwój na swojej drodze musisz zadbać sam.
Rozróżniaj okres wzrostu od okresu rozkwitu. Nie miej sobie za złe, że nic wielkiego nie osiągasz, kiedy jesteś na etapie łapania srok za ogon! Tu nie chodzi o osiąganie wielkich rzeczy, a o zdobywanie doświadczeń.
Szukanie drogi zawsze sprowadza się do współrzędnych
Mów co chcesz, ale odpowiedzią na „nie wiem co robić w życiu” zawsze będzie matematyka.
W „okresie wzrostu” chodzi o zdobywanie doświadczeń, a one się sumują. Zapytaj ludzi, którzy według ciebie osiągnęli sukces. Bardzo możliwe, że ich droga zaczynała się od prostych prac. Zbieranie owoców, mycie samochodów, ulotki, sprzątanie. Stawiam kawę, że nie określą tego czasu jako straconego. To czego się nauczyli, jest ich. Niejednokrotnie to dzięki trudom młodzieńczej pracy osiągają sukces. Tak też było ze mną.
Od kiedy pamietam, zawsze pracowałem w wakacje. Dużo, ciężko, przeważnie w pocie czoła i brudzie. Ale dzięki temu dziś nie boję się żadnych wyzwań. Wiem, że ambicja, ciężka praca i chęć rozwoju załatwiają wszystko. Młodzieńcza, wakacyjna praca uczyła mnie o wiele więcej, niż szkoła, czy uczelnia (sic!).
Dodawaj do siebie wszystkie doświadczenia i potraktuj je jako skalę prawdopodobieństwa.
Każda nowa rzecz jaką zrobisz w życiu to 1 punkt. Nawet te złe doświadczenia. One uczą najlepiej, daj im nawet 2 punkty! A teraz zobacz:
Jeśli posiadasz na swoim koncie 1000 punktów doświadczeń, wtedy obstawiam 1000 do 1, że niedługo odnajdziesz swoją drogę. A jeśli boisz się podejmować działań? Cóż, twoje skromne 10:1 może nie wystarczyć do odnalezienia swojej drogi. Przejście do kolejnego okresu życia z taką niewiedzą grozi pracą i życiem, które szybko można znienawidzić.
To nic odkrywczego – im więcej masz doświadczeń, tym większe prawdopodobieństwo, że jedno z nich będzie tym trafionym. Wiele osób boi się podejmować działań -„bo co jeśli mi się nie uda?”. Nic, będziesz wiedział, czego nie chcesz robić w życiu i tyle.
Znasz powiedzenie „podróże kształcą, ale tylko ludzi wykształconych”. Jeśli będziesz czerpał lekcje ze swojej podróży, to na pewno nie będziesz stratny, gdy twój „okres wzrostu” będzie bardzo intensywny. Warto się odważyć.
Porady łowieckie, czyli jak skutecznie łapać sroki za ogony
- Wytrzymaj miesiąc – załóż sobie jakiś okres czasu, w którym będziesz się czymś zajmował. Optymalnie miesiąc. Nie porzucaj nauki gry na gitarze, po tygodniu. Graj intensywnie przez miesiąc. Jeśli Twoja gra zacznie sensownie brzmieć, a mimo to nie poczujesz satysfakcji – cóż, może gitara nie jest ci pisana. Ale przynajmniej zaimponujesz drugiej połówce balladą pod oknem 🙂
- „just do it” – hasło firmy Nike, które każdy powinien powiesić sobie nad łóżkiem. Nie zastanawiaj się czy warto, czy nie. Po prostu to zrób. Pamiętaj, że w okresie wzrostu nie masz zobowiązań. Zdobywanie doświadczeń jest jak mała kulka śniegu spuszczona ze stoku – na dole będzie olbrzymią kulą śniegową. Niezależnie od tego, czy śnieg był krystalicznie biały, czy brudny jak przykre doświadczenia, których nie unikniemy – to również ją buduje. Po prostu rób, czas na refleksje przyjdzie później.
- „Better done than perfect” – to tytuł artykułu, który napisałem. Najtrudniejsze w strategii intensywnego robienia rzeczy, jest zniechęcanie się niedoskonałością tego, co robimy. Nie oszukujmy się – po kilku tygodniach rzeźbienia w kamieniu nie będziesz geniuszem rzeźby. Z czasem, jeśli kamień i dłuto nie okażą się twoją drogą, musisz porzucić prace w połowie. To daje poczucie porażki i niedokończonych spraw. Traktuj to, jako zrealizowany cel zdobycia doświadczeń. Celem była nauka o dłutach, młotkach, rodzajach kamienia i artystach, plus praktyczne zastosowanie tej wiedzy.
Jeśli wytrwałeś w tym swój ustalony okres czasu, wtedy osiągnąłeś sukces – zakończyłeś proces, nawet jeśli ani dzieło, ani umiejętności nie są perfekcyjne. Okres wzrostu wymaga tego, by „wiedzieć kiedy zejść ze sceny„.
Często robimy rzeczy, bo nie chcemy, żeby ktoś pomyślał, że mamy słomiany zapał, albo nie dajemy sobie rady. Wtedy powtarzaj sobie, że lepsze są rzeczy zrobione, niż takie, które miały być perfekcyjne a nie powstały w ogóle. Od marzeń lepsze są tylko doświadczenia. - Wypchaj dzień po brzegi – znasz to uczucie, kiedy masz tyle pracy, że biegasz od jednego zadania do drugiego i udaje Ci się załatwić pięć razy więcej spraw, niż uważałeś, że potrafisz? Jakoś tak to działa, że im mniej mamy czasu tym więcej jesteśmy w stanie wcisnąć. Za to, innego dnia budzimy się i jedyne co uda nam się zrobić, to przejrzeć Facebook i obejrzeć film na Netflixie. I cały dzień gdzieś ucieka. W okresie wzrostu warto wypychać swoje dnie wieloma zadaniami. Raz, że zrobisz więcej, a dwa – to cała masa nowych, fajnych doświadczeń.
Sam zobaczysz jak dobrze się poczujesz robiąc jednego dnia kilka nowych rzeczy. To tak, jakbyś odkrywał nieznany kontynent. nie będziesz miał już problemy z „nie wiem co robić w życiu”
Uważaj tylko na wypalenie i pamiętaj o odpoczynku. Podchodzenie do różnych zadań zmęczonym i zniechęconym, powoduje że nawet ulubione czynności mogą stać się katorgą. - Wyobraź sobie eksperta – pamiętaj, że ekspert to taki człowiek renesansu, umie dużo, ale znany jest tylko z jednego. Nie zapominaj zadawać sobie pytania sprawdzającego, „czy jeśli chcę tworzyć te rzeźby zawodowo, to czy chcę być zapamiętany i postrzegany jako rzeźbiarz?”
To może wydawać się banalne, ale stanowi problem. Moi bliscy postrzegają mnie jako fotografa i jest to faktycznie jedna z rzeczy, którą robię – najbardziej widoczna. Z tym, że ja nie chcę być postrzegany i definiowany jako fotograf, zmiana tego jest bardzo trudna. - Brak obycia prowadzi do ułomności w jakiejś dziedzinie – w fazie rozkwitu skupiasz się na swojej drodze. Izolujesz się od bodźców zewnętrznych, by rozwinąć skrzydła. Nie pozwól by bycie ekspertem przysłoniło wszystkie umiejętności, które udało się pozyskać.
Problemem wcześniejszego okresu wzrostu jest to, że na większość doświadczeń nie znajdziesz jednoznacznej odpowiedzi. Czasem, będziesz po prostu wiedział, że chcesz coś robić lub nie. Jednak w większości przypadków uczucia będą mieszane. Warto być wtedy człowiekiem renesansu. Zadbać o całościowy rozwój, również tych dziedzin, dla których stworzyłeś sobie już jakąś bazę, a specjalizować się w jednej, małej i konkretnej rzeczy.
Super artykuł! Zgadzam się w 100%. I dzięki za fragment o byciu zapamiętanym/definiowanym 🙂 Z tym właśnie zawsze mam problem (jestem „oficjalnie” muzykiem, ale to też nie to, z czym najbardziej chciałabym być kojarzona! 😉 Teraz lepiej rozumiem, dlaczego 😉 ) Pozdrawiam!
nie ma sprawy 😉 tym da się kierować, przejrzyj artykuł o Elevator pitch, powodzenia! 😉