jak się odnaleźć w świecie – nie słuchaj rad rodziców i nauczycieli
Masz czasem tak, że wszyscy wiedzą lepiej, co będzie dla ciebie dobre i czujesz, jakby twója historia była już zapisana na kartach jakiejś szemranej księgi?
Cóż, jako ludzie mamy „kilka” wad. Kiedy nam na kimś zależy, angażujemy się emocjonalne w losy tej osoby. Tworzymy dla niej wizję najlepszej przyszłości. Najlepszej według nas. Co nie znaczy nawet dobrej, dla drugiej osoby.
Tytuł artykułu nieco przekorny. Wierzę, że skłania do refleksji – oczywiście, słuchaj rodziców i nauczycieli, ale miej w głowie swój autorski filtr weryfikujący jak odnaleźć siebie, przez który przesiejesz ich słowa dotyczące twojej przyszłości. To pewnie wspaniali ludzie ale… nie żyją w twojej skórze i nie znają twoich realiów.
Pytanie, czy chcesz żyć własnym życiem, czy tym, jakie wyśnili ci inni?
Problem naśladownictwa
Wierzę, że naturalną reakcją każdego z czytelników, będzie zaprzeczenie – to zrozumiałe. Uważamy, że żyjemy swoim życiem, nie dostrzegając subtelnych wpływów i potajemnie zaszczepionych idei.
Problem jest większy niż myślimy. Statystycznie co druga osoba w wieku studenckim zdradza, że wybór kierunku wziął się z tego, że rodzice nalegali, nauczyciel chwalił smykałkę do przedmiotu, albo znajomi mówili o dobrych zarobkach po studiach. Czasem wygrywa prestiż kierunku – no w końcu kto by nie chciał być prawnikiem, lekarzem lub architektem.
Dobrze, a gdzie w tym twoja decyzja, NIEoparta o zdanie innych?
Zawsze fascynowało mnie, dlaczego wybieramy kierunki, o których tylko słyszmy. Nie zakosztowaliśmy przecież danej branży od środka przed studiami. Student medycyny co najwyżej był pacjentem. Student prawa często nigdy nie był w sądzie i nie widział pism prawnych. A student marketingu i zarządzania… no cóż, tego nawet nie skomentuję 😉
Nie zrozum mnie źle – postąpiłem tak samo, wyobraziłem sobie zawód architekta, po czym poszedłem na studia i zwyczajnie się zawiodłem.
W średniowieczu chcąc zostać kowalem, adept udawał się do mistrza, gdzie był szkolony od podstaw. Już pierwszego dnia był w stanie zweryfikować, czym jest dany zawód. Jeśli zdecydował, że kucie żelaza to jego pasją, stawał się czeladnikiem, a następnie mistrzem i przyjmował własnych uczniów. Ja, pierwszy raz zetknąłem się z biurem architektonicznych na praktykach na 3 roku studiów…
Taki model, w którym przez 5 lat studiów nawet nie dotkniesz sprzętu, na którym przyjdzie pracować, nie ma prawa funkcjonować w dzisiejszej rzeczywistości.
Jesteś mądrzejszy od swoich rodziców i nauczycieli
Wyobraź sobie informatyka, który dorobił się w latach 90-tych na składaniu komputerów. Czy po tylu latach jego rady w kwestii „jak zostać informatykiem” będą trafione? Mogą, ale prawdopodobnie takie nie będą, bo realia diametralnie się zmieniły, a jego wiedza o „początkach w branży” mogła się zdezaktualizować.
Największy rozwój naszego pokolenia przypada na czasy, w których osoby ustatkowane życiowo, o ugruntowanej pozycji, nie są w stanie nadążyć za rozwojem technologicznym i zmieniającym się rynkiem.
Pokolenie X z zatrwożeniem patrzy na nas, Milenialsów, którzy szturmem wchodzą na rynek pracy. Ambitni, kreatywni, urodzeni ze smartfonem w ręku i… Rozbici – niestety. Zdecydowanie nie wiedzący, w którą stronę pójść, każdy chce zmienić świat. Ale jak odnaleźć siebie, skoro tak wiele jest możliwości?!
Dlatego rodzice, nauczyciele, całe pokolenie X, jest doskonałym autorytetem, w kwestii mądrości społecznej, kulturowej, życiowego savoir-vivre. Jednak w kwestiach rozwoju, samoświadomości i własnej przyszłości – cóż, jesteś mędrcem swojego własnego życia.
Kogo mam słuchać?!
Niezliczone drogi rozwoju, coraz to nowe zawody i specjalizacje to ocean, na który wypływamy lichą łódką własnych doświadczeń. Pomiatani wielkimi falami burzliwego świata tułamy się od portu, do portu. I właściwie każda próba podjęcia „dobrej” decyzji, kończy się tak samo – niezadowalająco. Więc jak odnaleźć siebie?
Rozwiązaniem jest znalezienie sobie mentorów. Rodzice i nauczyciele to świetny fundament społeczny naszego życia. Nie ważne co się wydarzy w naszym życiu, jakie porażki odniesiemy, to zawsze punkt, do którego możemy wrócić.
Bo właściwie co taki młody człowiek ma do stracenia? Niewiele, dlatego warto odważnie stawiać na jedną kartę!
Przeczytaj artykuł o presji w szkole, na uczelni i tym cały ciśnieniu otoczenia, na podejmowanie decyzji: „Jak radzić sobie ze stresem?”
Mentor, czyli kto?
Mentorzy to ludzie, którzy przeszli drogę, w którą my się wybieramy. I nie są to idole – znani z tego, że są znani. To ludzie, którzy w naszych oczach odnieśli sukces.
Trudno tu mówić o jednym człowieku. Jesteśmy tak różni jak płatki śniegu, dlatego do każdej nowej umiejętności warto mieć innego mentora.
To poszerza światopogląd, otwiera oczy na możliwości i przede wszystkim – wchodzimy w relację z lepszymi od siebie. To zawsze niesie za sobą pozytywne konsekwencje.
Znasz teorię 5 uścisków dłoni? Podobno od uściśnięcia dłoni Prezydenta USA, dzielą nas 4 inne. Każdy zna kogoś, kto zna kogoś, kto na końcu zna Prezydenta. Kluczowe jest tylko to wyciągnięcie ręki do właściwych osób.
Słowem podsumowania
Rodzice i nauczyciele odgrywają w naszym życiu ogromną rolę. Są ostoją, wsparciem, źródłem wiedzy społecznej. Jednak jeśli nie chcemy iść ich drogą, znajdujemy mentorów, czyli ludzi, którzy przeszli już naszą wymarzoną drogę. Nawiązując relacje, tworzymy nowe możliwości, otwieramy nowe drzwi.
A Ty od kogo się uczysz, kto jest Twoim mentorem? Zostaw w komentarzu namiary na fantastycznych ludzi, od których według Ciebie warto się uczyć 🙂
Jeśli ktoś chce się zajmować obrazem, grafiką, filmem, polecam posłuchać co na ten temat ma do powiedzenia Zbigniew Rybczyński, laureat Oskara 1983, zrobił teledysk m.in. dla Micka Jaggera
Uważam, że dobrze piszesz, przyjemnie czyta się Twoje teksty. Nieliczne, które jestem w stanie przeczytać od początku do końca. Do tego sam blog jest przejrzysty i czytelny. Będę zaglądał częściej, o ile będą się pojawiały nowe artykuły 😀
Dzięki Jacek!
Jasne, że będą 🙂 Blog obecnie nieco zmienia rolę w moim życiu, rozpisuję strategię na poważny projekt, a nie tylko zabawę w blogowanie, także będziesz zadowolony, mam nadzieję! 😉
Do zobaczenia w kolejnych artykułach 🙂